Push-Pull 6V6-Acrosound

Witajcie,

Ten wzmacniacz to już trzeci egzemplarz układu sławnej w latach 50-tych amerykańskiej firmy Acrosound. Układ analogiczny do tego Audio Push-Pull EL84 – M.R. Darius amps (darius-amps.pl) W tamtej wersji wzmacniacza, w stopniu mocy są lampy EL84. W tym tutaj lampy „oryginalne”, czyli 6V6. To budowanie zabrało szmat czasu. Chassis to ręczna robota. Wzmacniacz był budowany w „pełnym reżimie”, tj. zupełnie poważnie potraktowany od początku, z intencją stworzenia czegoś bardzo dobrego. Na pierwszy strzał poszły płytki pcb. Kilka fotografii przygotowywanego, surowego chassis oraz pcb w nim:

Pełny reżim, gdyż nie zapomniałem fotografować procesu nawijania transformatorów wyjściowych, w wersji Ultra-Linear. Pracy było z nimi wiele, lecz czas i uwaga im poświęcone dają wymierne korzyści. Publikuję wiele zdjęć nawijania. To ważne i chwalę się jakością ich nawijania. W mojej, subiektywnej ocenie, wykonanie są fachowo. Od jakości ich nawinięcia bardzo wiele zależy. W sieci spotyka się wiele publikacji video na ten temat. Nie brakuje ludzi nawijających prawdziwą „sieczkę” na karkasach. To nie są transformatory wyjściowe a jakiś techniczny koszmar. Z resztą, sami popatrzcie na moja robotę:

Każda warstwa w każdej sekcji jest nawinięta porządnie, zwój przy zwoju. Publikuję tyle zdjęć, gdyż jakość lampowego wzmacniacza audio to w głównej mierze solidność jego transformatorów wyjsciowych. Zasilający jest równie ważny, gdyż oszczędzanie na nim powoduje, że niskie częstotliwości nie są albo wcale odtwarzane, albo mocno zniekształcone. Niskie częstotliwości to bas, a bas to duży prąd czerpany ze źródła zasilania. Zatem, jeśli nie ma oddawane mocy, to nie ma niskich tonów.

Po montażu, chassis w środku prezentuje się schludnie. Wzmacniacz jest ogrywany każdego dnia. Rezystory sprzężenia zwrotnego wciąż wiszą wraz z towarzyszącymi im kondensatorami. Po finalnej decyzji, akceptacji oraz osłuchaniu, będą przylutowane na stałe.

Chassis anodowane. Drewniane boczki pomalowane na czarno. Kolorów tylko dwa. Lubię takie surowe rozwiązanie. Czarny oraz srebrny komponują z sobą elegancko.

Prawie zapomniałem o prawie poważnym wskaźniku wychyłowym na froncie:) Urządzenie raczej nieistotne, lecz daje przyjemne doznania wzrokowe, prawda? Aby go zamontować, jednak potrzeba trochę roboty na jego wmontowanie, tj. wypiłowanie otworu, zakup i montaż płytki sterującej, nawinięcie specjalnego odczepu transformatora zasilającego, przeznaczonego dla wskaźnika.

Finalnie wzmacniacz prezentuje się tak:

A jak brzmi?

Hm…wg mnie pięknie. Magia lamp to ich brzmienie. Mam wrażenie, że lampy to prawie same wady, prócz jednej, zasadniczej zalety…ich wciąż niepowtarzalnego brzmienia.

Ważna kwestia, to oczekiwania po zakupie drogiego wzmacniacza lampowego. Jeśli ucho nabywcy nie usłyszy całego wachlarza niuansów brzmienia lampowego, to jego zakup jest zmarnotrawieniem pieniędzy. Do szybkiej, mocnej, monotonnej, „trzepanej” muzyki, szkoda lamp.

Cóż, ten wzmacniacz nie miażdży wielką mocą, lecz po porządnym rozgrzaniu, magia lamp rozprzestrzenia się…

Pozdrawiam,

D.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *