Witajcie,
Ten wzmacniacz powstał z powodu sprzedawanej na avt płytki pcb oraz załączonego do niej artykułu. Autorem układu jest Adam Tatuś. To już drugi wzmacniacz autorstwa tego inżyniera. Również ten wzmacniacz pokazał, że p. Adam to zdecydowanie fachowiec. Jestem w posiadaniu Jego książki „Proste konstrukcje lampowe audio” i jak sądzę będę jeszcze wracał do tej publikacji i budował kolejne wzmacniacze oparte na układach przywołanych w książce.
A. Tatuś w tym układzie zastosował w stopniu wejściowym lampę EF86, czyli pentodę. Opinie o pentodach w stopniach wejściowych są podzielone. Jak pisze A. Tatuś w artykule, tryb audio pentodowy nie trafia w gusta audiofilów. Budując ten układ chciałem osobiście przekonać się co warte są słowa Autora, jak również jak w naturze spisze się układ czysto pentodowy. Kolejnym zagadnieniem to chęć przetestowania lamp EL34 w układzie SE.
Transformatory wyjściowe nawinąłem do układu pentodowego, czyli bez odczepów Ultra-Linear. Oceniam to jako rozsądne i sensowne podejście. Wzmacniacz nie oddaje szczególnie potężnej mocy, co w przypadku ew. zastosowania UL ograniczyłoby oddawaną moc chyba. Być może spowodowałoby to mniejszy poziom zniekształceń, lecz kręcąc potencjometrem Volume w trybie pentodowym dopiero po przekroczeniu ok. 90% zakresu regulacji, odczuwa się zwiększenie zniekształceń. I tu warunek taki aby odtwarzana/wzmacniana muzyka pochodziła z dobrze wydanej płyty CD. W przypadku muzyki o niskim poziomie dynamiki potencjometr Volume może powędrować prawie aż do końca skali.
Kilka zdjęć z procesu nawijania transformatorów wyjściowych. Starałem się wykonać robotę fachowo i solidnie. Czemu aż tak wiele fotografii traf? Ano, ich jakość zasadniczo wpływa na efekt końcowy zbudowanego wzmacniacza audio. Co ważne, wielkość oraz jakość rdzenia umożliwia przenoszenie niskich częstotliwości. Nie wierzę w konstrukcje z Dalekiego Wschodzie, które wyposażone w małe transformatorki ponoć przenoszą 25 Hz lub nawet niższe częstotliwości. To jakaś bzdura i zaklinanie rzeczywistości.












Zapomniałbym o trafie zasilającym. Podobnie jak w przypadku SE 6L6, ten transformator jest bardzo dobrze dobrany. Nawet po wielu godzinach pracy wzmacniacza, transformator jest ledwie ciepły. Ważny pokreślenia jest fakt stosowania drutów jedynie w podwójnej emalii. Oj, niewielu producentów czy wytwórców tak postępuje. Cóż, oszczędności…
Tym razem chassis jest przyozdobione drewnianymi boczkami z egzotycznego i wyjątkowo pięknego drewna. To odmiana jasnego mahoniu. Tak jest chyba bardziej elegancko, niźli pełne chassis.











Na koniec artykułu kwestia jakości brzmienia. Wzmacniacz zagrał bez żadnych problemów, od pierwszego załączenia. Szczególnie wartym podkreślenia jest fakt braku jakichkolwiek zakłóceń. Można przykładać ucho do głośników. Nie usłyszy się żadnych przydźwięków, buczenia. Null;) Myślę, że to kwestia mocno przemyślanego prowadzenia masy, opisanego w artykule przez Autora. Ponadto, zastosowanie mosfetu do miękkiego startu również zaowocowało ograniczeniem zakłóceń z sieci energetycznej.
Wzmacniacz zaskakuje bardzo miękkim oraz intensywnym basem. A. Tatuś przywołał w schemacie kondensatory sprzęgające o wartości 220 nF. To sporo. Myślę, że to wyważona wartość. Basu jest przyjemnie wiele i co ważne, nie powoduje przełamywania się stopnia mocy przy wysokim wolumenie. Autor przemyślał i dobrze przetestował układ w praktyce. Takie są moje przemyślenia oraz wnioski. Wzmacniacz pracuje bardzo dobrze. Testowany był przez wiele tygodni, każdego dnia, po kilka godzin. Jego brzmienie w całym paśmie jest bardzo przyjemne. Dla ucha ludzkiego wszystko co potrzebne. Przyjazna góra oraz środek pasma. Do budowy układ godny rekomendacji. Autor projektu wykonał dobrą robotę, zaś budowniczy niniejszego wzmacniacza dołożył wszelkich starań aby przekazać w naturze co drzemie w schemacie.
Pozdrawiam.